Niedawno dorwałam w Rosmannie róż z limitowanej kolecji essence. Na wielu blogach ukazywał się jako wielka perełka, więc gdy go tylko ujrzałam, od razu
zgarnęłam kosmetyk do koszyka.
Przychodzę do Was z wczesną recenzją, ponieważ użyłam go dopiero 2 razy, jednak mogę co nieco o nim powiedzieć.
Ok, więc jest to róż
Essence, Miami Roller Girl, Blush
Produkt ten kosztuje 11,99 w rossmannach objętych asortymentem limitowanek essence.
Co sądzę o tym produkcie?
Róż 3 w 1 jest na pewno super pod tym względem, że w cenie jednego mamy aż trzy odcienie, które możemy stosować solo, ale również w dowolnych proporcjach każdego odcienia razem. Wychodzi na to, że za każdym razem nasze policzki mogą wyglądać niepowtarzalnie w zależności od "dawki" użytego kosmetyku. Opakowanie jest w porządku, przezroczyste, w miarę solidne.
Ok teraz najważniejsze jak nasza perełka spisuje się na twarzy?
No i tu jest problem. Zawsze myślałam, że mam wprawioną rękę do tego typu kosmetyków, a z nim mam problem. Róż jest bardzo dobrze napigmentowany co jest zarazem plusem, ponieważ powoduje, że ma super intensywność i trwałość, oraz minusem, gdyż łatwo z nim przedobrzyć. Ja za pierwszym razem zrobiłam sobie boskie placki :D
Nie wiem, może jest to również kwestia pędzla, róż jest bardzo mięciutki, wręcz kremowy i przy minimalnym dotyku sporo nabiera się na pędzel.
W przyszłym tygodniu mam zamiar kupić pędzel do pudru z ecotools, który ponoć jest mega delikatny i wtedy spróbuję ponownie z nim powalczyć. Póki co źle mi się z nim współpracuje. Może go sprzedam w cholerę, bo nie wiem czy wystarczy mi do niego cierpliwości.
Reasumując jest to bardzo dobry i mocno napigmentowany róż, ale dla wprawionej ręki inaczej można zrobić sobie nim więcej krzywdy niż pożytku. Próbowałam Wam również zwizualizować. Ciężko było, ponieważ zaledwie musnęłam moje policzki tym różem, a już miałam plamy i rozcierałam sto lat :P
Sam bronzer |
Bronzer z różem |
Miałyście do czynienia z Miami Roller Girl Blush?
Co o nim sądzicie?
Buziaki! :*
Nie miałam z nim do czynienia, ponieważ bałam się że będę sobie nim robić krzywdę :P
OdpowiedzUsuńFaktycznie jest mocno napigmentowany. Ale dojdziesz do wprawy ;) Ja miałam też go kupić, ale sprzątnięto mi go z przed nosa. Póki, co uczę się aplikować Cha Cha Tint z Benefitu, ale jest to sztuka wyższych lotów i pewnie zanim się nauczę skończy mi się buteleczka :D
OdpowiedzUsuńosobiscie bardzo rzadko używam bronzera;p i różu tym bardziej.. ale jak jest napigmentowany to musisz uważać;-)
OdpowiedzUsuńwidać, że będzie świetny, cudny efekt rozświetlenia :)
OdpowiedzUsuńa efekt rozświetlenia to od rozświetlacza o którym z resztą zapomniałam wspomnieć :)
UsuńMi się podoba efekt, lubię kosmetyki essence :) Obserwuję.
OdpowiedzUsuńwitam, bardzo podoba mi się Twój blog, ja dopiero zaczynam blogowanie. Dodaję cie do obserwowanych, będzie mi miło i będę wdzięczna jeśli też to zrobisz.
OdpowiedzUsuń